krematorium

Temat okrutny, jak cała historia związana z II wojną światową, a w szczególności jej część poświęcona obozom koncentracyjnym. Dziś chciałbym poruszyć kwestię kremacji zmarłych w miejscu masowej zagłady – Auschwitz-Birkenau.

Na początek statystyka

Udokumentowana liczba osób zamordowanych w tym obozie to 1,1-1,3 mln osób, jednakże techniczne możliwości pieców krematoryjnych sugerują dużo większą liczbę ofiar. Przesłuchiwany przez Amerykanów komendant Hoess stwierdził, że w Auschwitz zagazowano 2,5 mln Żydów, a informację tę otrzymał od Eichmanna. W zależności od otrzymywanych transportów, w Auschwitz palono od kilkuset do kilku tysięcy osób dziennie. Zgodnie z oficjalnymi danymi, w krematorium nr 1 można było spalić trzysta czterdzieści osób na dobę, natomiast w spalarniach nr 2 i 3, cechującymi się największą wydajnością, po tysiąc czterysta czterdzieści osób. Krematoria nr 4 i 5 spalały po siedemset sześćdziesiąt osiem osób. Łączna liczba osób możliwych do skremowania w Auschwitz w ciągu doby to cztery tysiące siedemset pięćdziesiąt sześć ciał. Kierownik działu zbiorów w Muzeum Auschwitz-Birkenau, dr Igor Bartosik, twierdzi, że na podstawie relacji więźniów pracujących w Sonderkommando, można przypuszczać, iż wydajność krematoriów była znacznie wyższa. Zaznacza, że jeśli piece pracowały przez całą dobę, a w transportach było wystarczająco dużo dzieci i kobiet, to w spalarniach nr 2 i 3 można było spopielić po ok. trzy tysiące osób.

Niemiecki sposób na kremację

Większości pewnie zapala się lampka, ale jak to wystarczająco dużo kobiet i dzieci? Jakie znaczenie ma tytułowe pytanie? Odpowiedź jest całkiem prosta, masa jednego mężczyzny odpowiada masie kilkorga dzieci. Natomiast kobiety, ze względu na większą ilość tłuszczu w organizmie (m. in. w piersiach) paliły się lepiej, szybciej. Relacje więźniów z Sonderkommando wskazują, że na jeden ładunek do pieca, składało się dwoje lub troje ciał osób dorosłych oraz pięć lub sześć zwłok dzieci – tak utworzony „ładunek” palił się ok. trzydziestu minut. Jak to możliwe, skoro dziś proces spalania jednej dorosłej osoby potrafi trwać, przy piecach starszego typu, nawet 2 godziny? Warunki obozowe były kompletnie inne od dzisiejszych realiów. Proces spopielenia zwłok zachodzi gwałtownie, po piętnastu,  dwudziestu minutach pozostaje przeważnie tkanka kostna, która ulega skremowaniu w dalszej części spopielenia. W warunkach obozu zagłady, do ciał, które nie uległy jeszcze całkowitemu spaleniu, dokłada się kolejne. Należy także zaznaczyć, że nie spalano kości do końca, wyznaczeni więźniowie rozbijali je tłuczkami na proch.

Dochodowość krematoriów

Krematoria były niezwykle dochodowe, w ciągu jednej doby pozyskiwano kilkanaście kilogramów złota, diamentów czy brylantów. Koszty prowadzenia spalarni były znikome, ze względu na zainstalowanie specjalnych nawiewów i wyciągów wzmacnianymi wentylatorami. Ponadto, ich ciągłe użytkowanie sprawiało, że temperatura była tam cały czas wysoka (nie tracono na każdorazowym rozpalaniu pieca, nawet dla dzisiejszych krematoriów najbardziej pożądanym trybem pracy jest tryb ciągły), a tłuszcz z ciał osób zmarłych tylko ją podtrzymywał.

Przymusowi pracownicy krematoriów

Praca w krematorium w Auschwitz była niezwykle obciążająca psychicznie, ciała spalały się w temperaturze ok. tysiąca stopni Celsjusza, a pod wpływem tak wysokiej temperatury zapalały się gwałtownie, powodując u zmarłych skurcze pośmiertne – sprawiało to wrażenie, jakby ciała zmarłych poruszały się. Za obsługę krematorium odpowiadały Sonderkommanda, trafiali do nich więźniowie polityczni, a później, głownie Żydzi. Na początku rotacja więźniów była bardzo duża, rozstrzeliwano ich za jakiekolwiek opóźnienia. Z czasem ich warunki poprawiały się, mogli utrzymywać higienę osobistą, żeby uniknąć zakażeń związanych z pracą ze zmarłymi, mogli także zabierać żywność od osób z transportów. W szczytowym momencie w Sonderkommando pracowało osiemset osób, później między dwieście a czterysta więźniów, lecz kiedy było ich zbyt wielu, zostawali rozstrzeliwani. Niemcy, w swoim bestialstwie, przechodzili wszelkie możliwe granice. Dwieście osób z Sonderkommanda zamordowano podstępnie, zapowiedziano im, że zostaną przewiezieni do innej podgrupy, dano im jedzenie i alkohol. Pijanych więźniów umieszczono w komorze dezynfekcyjnej, aby tam ich zagazować.

Innowacyjność rodem z Niemiec

Widok krematoriów był straszny nie tylko od wewnątrz. W związku z utrzymywaną przez długi czas wysoką temperaturą, wraz z „dokładaniem” nowych ciał do pieca, ogień z kominów potrafił sięgać do kilku metrów, budząc u więźniów przerażenie. Widząc takie ilości niespożytkowanej energii cieplnej, Niemcy mieli pomysły wykorzystania jej w bardziej praktycznych celach. W Auschwitz planowano ogrzewać za jej pomocą wodę, na Majdanku natomiast piec miał przygotowane wyprowadzenia do ogrzewania budynków.

Niemieckie obozy śmierci

W moim odczuciu temat obozów koncentracyjnych jest niezwykle istotny. W czasach, w których odpowiedzialnością za wszelkie zbrodnie Niemców próbuje się obarczać nas, Polaków, ich zbrodnicze i makabryczne czyny tym bardziej winny być przez nas nagłaśniane. Ludzkie ciało, jako surowiec do ogrzania wody czy domu? Rozmyślne techniki kremacji aby możliwie było spalenie jak największej ilości osób? Stworzyli maszynę zagłady, od której próbują się teraz odciąć przez sformułowania takie jak „polskie obozy śmierci” czy „naziści”. Nie ma i nie było polskich obozów, a nam nie wolno zapomnieć zarówno o ofiarach, jak i ich faktycznych oprawcach.

Udostępnij post:

One thought on “Czy mamy wystarczająco dużo kobiet do kremacji?”

  1. Co do ostatniego akapitu w tym artykule, zdecydowanie polecam zapoznać się z miejscem w Norymberdze, które upamiętnia wydarzenia 2 Wojny Światowej. Jest to dawny teren zjazdów partii NSDAP. W miarę możliwości, zachęcam również do odwiedzin tego miejsca – jest polski lektor na miejscu.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *